Asset Publisher
Mała retencja, wielka sprawa!
Pewnie już niedługo wielkimi krokami zacznie zbliżać się do nas lato. I choć zawsze cieszymy się na myśl o ciepłych dniach i nocach, to z równą siłą zamartwiamy się czy nadchodząca pora będzie niosła ze sobą deficyt wody.
Leśni marzyciele
Dbając o nasze regionalne dobro jakim są lubuskie lasy, corocznie martwimy się jako leśnicy, pogłębiającą się wokół nas suszą. W zatrważającym tempie ubywa mokradeł i bagien. Wiele ze śródleśnych oczek wodnych i rowów melioracyjnych już od lat istnieje tylko na naszych leśnych mapach i w pamięci starszego pokolenia gospodarzy lasu.
„Więcej wody dla przyrody” – o tym co robią zielonogórscy leśnicy, aby przedłużyć „życie kropli wody w lesie”Obecna namiastka dawnych opadów śniegu i wiosennego deszczu, nie jest w stanie wypełnić choć na krótko miejsc, gdzie przed kilkudziesięciu laty królowały wodne ekosystemy. Patrząc na pozostałe jeszcze w terenie ślady tych obiektów, marzy nam się choć w części przywrócić je dawnej funkcjonalności. I choć to pewnie przysłowiowa kropla w morzu potrzeb, to mimo wszystko marzenia te zaczęliśmy realizować, a tego przykładem są choćby działania prowadzone w Nadleśnictwie Lipinki.
Efekt „współpracy” leśnika z bobrami – mała retencja w leśnictwie Zielony Las (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)
Kropla do kropli
Chyba żadnego leśnika nie trzeba zachęcać, a tym bardziej zmuszać do wytężenia sił umysłu i ciała, gdy chodzi o działania mające poprawić w lesie „wodny bilans”. To właśnie nasze terenowe służby przemierzające co dzień teren podległych leśnictw wyszukują miejsca, które niedużym nakładem sił i środków można na powrót uczynić „leśnymi wodopojami”. Nazwa ta rzeczywiście najlepiej oddaje ich charakter – bo to naprawdę „poidła” dla okolicznych roślin i leśnej zwierzyny. Zgromadzona w nich każda kropla bezcennej cieczy, jaką jest woda, w gorące i suche letnie dni stanowi dla otaczającej te miejsca przyrody swoisty eliksir życia. Uchwycenie czy to pozimowej wody roztopowej, czy wiosennych wód opadowych, nawet na niewielkim obszarze i w niewielkich zagłębieniach tworzy niepowtarzalny i przebogaty ekosystem wodno-błotnych organizmów i stworzeń. Szybko nagrzewająca się w takich miejscach płytka woda, staje się rajem dla niezliczonej rzeszy bezkręgowców oraz licznych gatunków płazów, gadów, ptaków i ssaków. Zatrzymanie choćby na kilka miesięcy nadmiaru wód, traconych bezpowrotnie po spłynięciu ich do morza, daje leśnym obszarom i drzewostanom siłę na trudną i nierówną walkę z letnią suszą.
Letnie „przed” i zimowe „po”, małej retencji w Nadleśnictwie Lipinki (fot. Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)
Budujemy kolejne „olimpijskie baseny”
Minęła nas niedawno wyjątkowo śnieżna jak na ostatnie lata zima. Takiej okazji nie sposób było nie wykorzystać. Gospodarze kolejnych naszych leśnictw – Zielonego Lasu, Olbrachtowa, a przede wszystkim Marszowa zgłosili w nadleśnictwie propozycje miejsc do uchwycenia wody ze zmieniającego swój stan skupienia śniegu. To, co natura tak niespodziewanie nam zaofiarowała, szybką decyzją i niewielkim kosztem udało się na czas jakiś zatrzymać. W kilku terenowych obniżeniach, które w latach świetności stanowiły naturalne bądź sztuczne zbiorniki wodne, zgromadziliśmy miliony litrów wody! Odbudowa zniszczonych elementów melioracyjnych urządzeń, oczyszczenie rowów oraz odpowiednie skierowanie spływu wód powierzchniowych, pozwoliło nam na uchwycenie takiej ilości wody, jaką napełnilibyśmy kilkanaście olimpijskich basenów, każdy o przepisowej pojemności 3,5 mln litrów. To nadal niestety niewiele patrząc na potrzeby, jakie przyroda sygnalizuje. Ale to też nie jest NIC, które gdy ma miejsce, nie przynosi nam chluby.
Potrzeba ta sama, możliwości różne
Właścicielami i dysponentami drogocennego daru natury, jakim jest woda, możemy i powinniśmy poczuć się wszyscy. Nikt nie jest w stanie narzucić nam, w jakim stopniu i w jaki sposób korzystać mamy z jej zasobów, płynących w naszych kranach lub spływających po dachach naszych domów i budynków. Oczywiści to lubiana przez większość z nas „swoboda i wolność”, ale w odniesieniu do WODY to też zobowiązanie. Powoli, a być może już dość szybko tracimy możliwość „rozrzutności i bezmyślności” w tej jakże ważnej kwestii.
Jako nadleśnictwo poczuwamy się do roli, jak przypada nam w udziale. I choć nie jesteśmy w stanie wspomóc nawodnienia lasów w stopniu, w jakim byłoby to niezbędne, to jednak będziemy starać się to sukcesywnie robić na miarę naszych możliwości w kolejnych sezonach. Przez dziesiątki lat w błędnym pojmowaniu melioracji, zwłaszcza w ujęciu gospodarki rolnej, tereny były osuszane i odwadniane, także zdarzało się to na terenach leśnych. Najwyższy czas, aby w możliwie największym stopniu naprawić w przyrodzie szkody, które my wszyscy w ten sposób wyrządziliśmy.